Cześć,

Dostałam kilka próśb o przybliżenie tematu rodzeństwa, głównie w kontekście tego, jak przygotować starsze dziecko do pojawienia się dzidziusia. Sama akurat rozgryzam właśnie temat rodzeństwa, ale już z innego poziomu – jak przeżyć pod jednym dachem z moimi dwiema córkami, które kłócą się i spierają przez większą część doby:). 

Byliśmy z mężem zaniepokojeni i po prostu smutni, jak brutalne potrafią być potyczki naszych ukochanych córeczek. Mąż jest jedynakiem, mój brat jest ode mnie młodszy o 11 lat, więc nie mamy żadnego w zasadzie doświadczenia w tej materii. 

Od pewnego czasu zaczęłam wypytywać znajomych o ich wspomnienia z dzieciństwa dotyczące rodzeństwa. Dowiedziałam się choćby tego, że wszyscy oni tłukli się niemiłosiernie. Trochę nas to z mężem uspokoiło:) Zaczęliśmy drążyć i zajrzeliśmy do książki Małgorzaty Stańczyk pt „Rodzeństwo”. Odetchnęliśmy z ulgą…

Dziś dzielę się tym, co się wywiedziałam – o tym, jak i czy w ogóle można przygotować dziecko na nowego przybysza. Wszystko to pokazuję oczywiście w montessoriańskim świetle, bo dzięki temu każda nasza akcja (i nieakcja) działają na rzecz dziecka, i rodzica oczywiście.

Zapraszam do czytania i do rozmowy, bo co rodzina to inna relacja.

Czy można przygotować dziecko na pojawienie  się dzidziusia?

„Można i warto przygotowywać dziecko, wychodząc naprzeciw jego potrzebom, jego ciekawości, w sposób naturalny, włączając je w to, co zmienia się w życiu rodzinnym. Jeśli jednak naszą intencją miałoby być takie wyposażenie dziecka, które sprawi, że przyjmie ono małą siostrę lub brata z otwartymi ramionami i samymi przyjemnymi emocjami albo ekspresowo dojrzeje, wydorośleje, usamodzielni się od rodziców, to jestem przekonana, że zrobić się tego nie da”.

Cytat z książki pt. „Rodzeństwo” Małgorzaty Stańczyk, wyd. Mamania – polecam!

Możesz oswoić swoje dziecko z myślą, że nie będzie już Twoją jedyną czy Twoim jedynym. 
Jak to zrobić?

Poniżej garść praktyk w duchu Montessori.

Zawsze informuję swoje dziecko o zbliżającej się zmianie, czy to jest przemeblowanie (nowe otoczenie), zakupy w galerii (gorąco i głośno), czy późniejsze odebranie dziecka ze żłobka. Moje dziecko wie, co się wydarzy, gdyż mu o tym mówię. Pokazuję mu w ten sposób, że je szanuję i zaspokajam jego potrzebę – potrzebę przewidywalności i rutyny.

Możesz rozmawiać ze swoim dzieckiem o rodzeństwie po skończeniu pierwszego trymestru. Możesz pokazać zdjęcie USG, opowiedzieć o tym, jak rośnie dziecko w brzuchu, pokazać ilustrację i powiedzieć, że będziecie od teraz mogli razem obserwować, jak ciało mamy będzie się zmieniać.

To, że w brzuchu mieszka dzidzia będzie raczej abstrakcją dla Twojego dziecka. Ciężko mu wyobrazić sobie, że tam jest ktoś taki, jak on sam. Oczywiście możesz powiedzieć, że tam rośnie sobie braciszek lub siostrzyczka, ale dla kogoś, kto nie ma rodzeństwa to jest pełen abstrakt. Trochę inaczej ma się sytuacja, gdy to rodzeństwo oczekuje na kolejnego pretendenta do podkradania uwagi rodziców. 
Tutaj możesz się spotkać z różnymi reakcjami.

Powiedz dziecku, co się stanie, gdy pojawi się brat czy siostra:

  • jak zmieni się Wasz dom
  • jak będzie wyglądać Wasz dzień
  • jak będą wyglądać Wasze zabawy
  • jak będziecie opiekować się niemowlęciem

Pokaż dziecku szpital, albo miejsce, w którym będziesz rodzić.
I koniecznie powiedz, co ma robić, gdy będzie potrzebowało Twojej uwagi, a Ty akurat będziesz zajęta maluszkiem – zawsze może się zwrócić do taty, babci, cioci. 

Dobrze jest, żebyś sama zastanowiła się, kto może pomóc Ci w sytuacji, kiedy starsze dziecko czegoś potrzebuje (niekoniecznie będzie potrafiło być idealnym „starszym” – cierpliwym, wyrozumiałym, empatycznym – małe dzieci zazwyczaj jeszcze nie potrafią kierować się takimi kryteriami – nie możesz mieć żalu – to w końcu dzieci).

Jeśli zaznajomisz dziecko z tym, co się wydarzy, ono poczuje się uwzględnione i będzie mogło emocjonalnie przygotować się do nowej sytuacji.

Jakkolwiek to brzmi, może ciut brutalnie – coś się kończy, coś się zaczyna. Jeszcze tylko kilka miesięcy będziecie tylko dla siebie. To życiowa zmiana dla Ciebie, a co dopiero dla Twojego dziecka? 

Daj mu tyle siebie, ile jesteś w stanie, i weź dla siebie ten Wasz świat, który zaraz ulegnie totalnemu przeobrażeniu.

Słowo o książeczkach:
Często na forach padają pytania o książeczki, przygotowujące dzieci do pojawienia się rodzeństwa. Małgorzata Stańczyk ostrzega przed niektórymi książkami, które „najodważniejszego i najjaśniej widzącego przyszłość pierworodnego napełniłyby ogromną niepewnością i niechęcią do rodzeństwa”. 

Okazuje się, że dzieci widząc w książkach i bajkach wrogie relacje w rodzeństwie, sami wprowadzają takie zachowania w życie. To, że w bajeczce wszystko dobrze się kończy nie znaczy, że dobrze się skończy w rzeczywistości.
Warto też omijać książeczki, które dokładnie opisują scenariusz tego,co będzie się działo po pojawieniu się maluszka.

„Bądźmy czujni wobec książek, które dyktują dzieciom, jak powinny się czuć lub jak powinny się w związku z pojawieniem się rodzeństwa zachowywać”.

Nie buduj w dziecku oczekiwań, jeśli sama nie wiesz, jak to właściwie będzie wyglądało.

Angażuj do samodzielnej zabawy. Dzięki temu dziecko łatwiej zniesie deficyt mamy, gdy ogromna część uwagi zostanie skierowana na inne tory. Samodzielna zabawa to fajna kompetencja. 

Bawcie się razem w wyznaczonym czasie. Zadbaj też o pomoce, z którymi dziecko może pracować samodzielnie. Czytaj wtedy albo odpoczywaj. Jeśli dziecko widzi, że rodzic zajmuje się „swoimi sprawami” sam sobie też organizuje „swoje sprawy”. 

Jeśli nie chcesz się bawić z dzieckiem, bo akurat ledwo żyjesz, powiedz po prostu, że nie będziesz się bawić. Prosty komunikat niekoniecznie zostanie przyjęty z aprobatą, ale z czasem Twój maluszek zacznie respektować Twoje potrzeby. Przecież jesteś dla niego ważna!

Jedna z podstaw pedagogiki Montessori – działać, podejmować akcje, uczyć się przez ruch, przez aktywności. 

Twoje dziecko chce wykonywać domowe „obowiązki”, pomagać Ci w codziennych sprawunkach. Dzieci to lubią i jest to dla nich naturalne. W ten sposób czują się potrzebne (a czuć się potrzebnym potrzebuje każdy człowiek, w każdym wieku. Często wyręczmy dzieci, ale nie tylko dzieci. Wyręczamy też starszych. To bardzo smutny widok, gdy dorosłe dzieci nie chcą zaangażować starych rodziców do jakichkolwiek działań, aktywności, pomocy, na przykład na jakiejś rodzinnej uroczystości. Wiadomo, że staruszkowie nie mają wielkich możliwości, ale jednak. Potrzebują czuć się potrzebni. Nie dając im szans na jakiekolwiek działania, a często widzę, jak babcia rwie się do zebrania naczyń po kolacji czy zrobienia czegokolwiek przydatnego, np. podania wazonu, usadzana jest na miejsce, gdzie ma siedzieć i nie zrobić sobie przypadkiem krzywdy. Wyłączenie z działań rodzi frustrację. I w staruszkach i dzieciach. To taka moja myśl, ale mocno we mnie rezonuje. Co o tym sądzisz?)

Ale do brzegu, jak zaangażować malucha w TE sprawy?

  • możecie wspólnie skręcić półeczkę czy kołyskę dla maluszka
  • możesz pokazać szafeczkę na ubranka
  • możecie wyprać ubranka 
Jeśli część ubranek będzie po starszaku, to warto wziąć pod uwagę, że to tak jakby jego własność, i może warto grzecznie zapytać, czy chce podarować dzidziusiowi? Dziecko może zostawić sobie jakieś ubranko na pamiątkę, włożyć do skrzynki, gdzie przechowuje swoje i tylko swoje rzeczy. Takie pudełko na pewno się przyda, gdy okaże się, że jakimś dziwnym trafem wszystko zaczęło być wspólne. „A co to znaczy wspólne?” – zapyta dwulatek. Temat dla dwulatka dość złożony.
„Nie każde dziecko przyjmie z radością informację, że jego dawne zabawki, łóżko a nawet rower będą własnością młodszego brata”.

  • możecie wspólnie wymyślać imiona
  • możecie narysować rysunek, który będzie stał na półeczce nowego domownika
  • możecie wybrać kołderkę dla dziecka
  • możecie zaaranżować przewijak (przy okazji pogawędka o tym, jak pielęgnuje się takiego maluszka).

Po urodzeniu również zapraszaj dziecko do pomocy. Nie krytykuj zbyt często („Uważaj, nie tak”, „uważaj, bo zrobisz mu krzywdę…”). Wiadomo, że dziecko będzie pomagać tak, jak potrafi. Lepiej wzmacniać go, dziękując, że Ci pomogło. Bo przecież nie musiało, prawda?

Nie bój się powiedzieć, co będzie ważne dla niemowlęcia, na przykład delikatność. Jeśli na co dzień zamykamy szafki w kuchni kopniakiem czy trzaskamy drzwiami albo od wejścia krzyczymy na całe gardło, jak nam minął dzień, to nie ma co się oszukiwać. Takie zachowania nie wzmacniają delikatności, która potrzebna jest przy niemowlęciu.
Jak wzmocnić taką delikatność?
Montessori ma na to całą masę propozycji – od dbania o rośliny, mycia ich delikatnych listków gąbeczką, po ciche zamykanie pudełek, szepty (wiesz od jakiego wieku dziecko umie szeptać?), śpiewanie kołysanek, układanie kwiatów w wazonie, obserwowanie ptaków w karmniku, chodzenie po okręgu czy elipsie, obserwowanie płomienia świeczki. 

Ustalając „zasady gry” i mówiąc o wymaganiach, rozważ te realne i możliwe do osiągnięcia. I trzymaj się ich, dla dobra relacji całego stada.

Dzieci uczą się i poznają świat poprzez zabawę. Możecie bawić się w dzidziusia, w mamę w ciąży albo w opiekowanie się maleństwem. Każde z Was może być w ciąży, każde może być dzidziusiem. Takie odgrywanie ról dobrze działa na dzieci (Wanda parę dni temu miała pobieraną krew. Nie obeszło się bez dramatu, wyrywania i kolejnego wkłucia. Po powrocie do domu przez kilka godzin bawiłyśmy się w pielęgniarki, setki razy robiąc sobie nawzajem zastrzyki. Myślę, że w ten sposób dzieci „przepracowują” trudne emocje.)

„Nie mów: nie jesteś już małą dzidzią, nie włożę Ci pieluszki. Ale spróbuj za nią podążyć. Myślę, że to może być ciekawe dla wszystkich doświadczenie, jeśli spróbujemy tę pieluszkę założyć, co przy rozmiarze noworodkowym może być nie lada wyzwaniem. Nie obawiajmy się, że nakarmienie dziecka w zabawie sprawi, że ono utraci umiejętność samodzielnego jedzenia. (…) Spokojnie, dziecko zrezygnuje z zabawy wtedy, gdy przestanie jej potrzebować”.Przypomniała mi się cudowna książka Lawrence J. Cohena „Rodzicielstwo przez zabawę”. Znasz? Dla mnie must have, jeśli nie chcesz pogrążyć się w otchłań poważnej i nudnej codzienności z dziećmi. To dzięki tej książce wciąż sama się czuję jak dziecko, i dobrze mi z tym.

To doskonały sposób na to, żeby nowonarodzone dziecko czuło się bezpiecznie wśród obcych faktur i zapachów. To też świetny sposób na ułatwienie starszemu rodzeństwu trzymania maluszka. 

Trzymanie niemowlęcia łamie bariery między dziećmi, buduje relację, dowodzi, że „starszak” jest odpowiedzialny i wystarczająco dojrzały do tego, by zbliżyć się do noworodka.

Zróbcie album ze zdjęciami Twojego dziecka. Pogadajcie o tym, jak to było w Twoim brzuchu. Co lubił Twój „starszak”, czym się bawił? Wspominajcie te czasy i oglądajcie dużo, dużo zdjęć. To dobra okazja do stworzenia pudła z pamiątkami, jeśli Twoje dziecko jeszcze takiego nie ma.

Dobrym doświadczeniem jest też spotkanie z niemowlęciem, które niedawno narodziło się w rodzinie lub kręgu przyjaciół. Wiedza o tym, jak zachowuje się i wygląda niemowlę może uchronić starsze rodzeństwo od rozczarowania, bo przecież tylko pulchne nudne zawiniątko, które w dodatku płacze i zabiera mamę.

Cała filozofia Montessori opiera się na tym, by zrobić przestrzeń dzieciom, by dać im głos, który słychać, gdy my zamilkniemy, przestaniemy nadawać, a otworzymy się na odbieranie. Dzieci mają naprawdę dużo do powiedzenia i chcą, żebyśmy poznawali ich prawdziwe „ja”. Dajmy im szansę.

Jeśli moje dziecko chce rozmawiać o nowej sytuacji, jest zainteresowane, zadaje pytania – odpowiadam, opowiadam, wyjaśniam, rozmawiamy. A co jeśli nie chce o tym gadać? Ok, nie musimy. 

Nie da się ukryć, że będąc w ciąży często rozmyślamy o przyszłości, o dzieciach i ich przyszłej relacji, o tym, jak będzie wyglądać Wasze życie. Nie zawsze jest to megaciekawy temat dla mojego dziecka, tak samo jak dla moich znajomych. Przynajmniej nie w takim wymiarze, w jakim JA bym mogła o tym gadać (i gadać i gadać:)
Podsuwaj dziecku różne pytania, bądź ciekawa, co tam u niego. Dzięki temu maluch sam będzie mógł nawiązać do tematu rodzeństwa.
„Cieszysz się na siostrzyczkę”?
Unikaj tego typu pytań, bo co jeśli dowiesz się, że dziecko wcale się nie cieszy? Takie pytania redukują dziecko do roli „starszego rodzeństwa”. Dziecko chce być dla Ciebie indywidualną jednostką ze swoimi zainteresowaniami i emocjami. Dziecko chce czuć się interesujące dla Ciebie nie dlatego, że będzie miało brata czy siostrę. Ten komfort bycia po prostu sobą jest dla dziecka bardzo ważny, choć często nie umiemy tego intuicyjnie wyczuć, wylewając na niego swoje wyobrażenia i oczekiwania.
Jeśli dziecko zagaduje Cię o ciążę czy przyszłego brata lub siostrę, zatrzymaj się na chwilę, przestań robić to, co robisz i skup się na tym, co ma do powiedzenia. Patrz w oczy – to ważne. Sama się łapię na tym, że często gadam coś „w kierunku” dziecka, choć wiem, że to nie działa:) 
Gdy jesteś gotowa na słuchanie, Twoje dziecko uczy się, że jego pytania są dla Ciebie ważne, że może zwracać się do Ciebie, gdy coś go ciekawi czy nurtuje. Wystarczy, że pokażesz, że jesteś dostępna i gotowa do rozmowy.

Pamiętam rozmowę Ewy (7) z jej koleżanką Nataszą (8):
Ewa – „Będę miała rodzeństwo”
Natasza – „Teraz zobaczysz, jak strasznie jest być starszą siostrą…”
„Często pozycja starszego dziecka ma poważną wadę: rodzice wierzą w archetyp grzecznego i posłusznego dziecka, wprost z telewizji, książek i tradycji ludowej.”

Rodzice mają zawyżone oczekiwania względem starszaka. Często zapominamy, że starszak to wciąż dziecko!
Co możesz zrobić by przygotować starsze dziecko na nową sytuację? Raczej zapytajmy: Co możesz zrobić, by starsze dziecko przetrwało przez kryzys związany z narodzinami rodzeństwa, bo kryzys jest nieunikniony i trzeba będzie się z nim zmierzyć.

Kryzys to moment, gdy dotychczasowe sposoby radzenia sobie przestają działać i potrzeba wypracować nowe sposoby. Starsze rodzeństwo oczywiście przeżywa radość, ekscytację, ciekawość, ale i napięcie, obawy, żal i frustracje. Nie ma sensu temu zaprzeczać a tym bardziej zakazywać czy skłaniać dziecko do unikania tych cięższych emocji.

Jakie to trudne sytuacje czekają starszaka:

  • konieczność dzielenia się ukochanymi rodzicami
  • konieczność rezygnowania z nielimitowanego czasu i uwagi rodziców
  • zmniejszony dostęp do bliskości
  • cisza i bycie cicho
  • obawy, czy nadal się jest kochanym tak samo mocno
  • odraczanie realizacji własnych potrzeb
  • żal spowodowany stratą

Trudno mu zaakceptować, że chronienie abstrakcyjnej istoty w ciążowym brzuchu jest nagle ważniejsze od ulubionych siłowanek czy beztroskiego kotłowania się na łóżku.

Trudno mu zrozumieć, dlaczego mama nie może już nosić go na rękach.

Trudno mu z mamą, która często nie ma siły, śpi, oczekuje współpracy, a sama średnio nadaje się do zabawy.

To dziecko, ten starszak, jest w naszych oczach tym, który zrozumie, tym, starszym, tym dużym… Czyżby?

Nie możesz usunąć tych emocji, ale możesz zrobić dla nich miejsce, czyli dać swobodę w wyrażaniu ich przez starsze dziecko. Jak?

Zgadzając się na wyrażanie, przeżywanie, wypłakiwanie,wykrzykiwanie i wytupywanie tego wszystkiego, co w dziecku się pojawia.
Być może obawiasz się, że jeśli zgodzisz się na przeżywanie złości przez swoje dziecko, to ta złość i smutek utrwalą się w nim i nigdy już nie będzie się cieszył. To nieprawda. W życiu musi być miejsce na złość, żeby umieć odróżnić ją od radości. Jeśli ktoś Ci powie, że masz nie czuć złości, to czy automatycznie przestaniesz ją czuć? 
Pozwól dziecku na przeżywanie i zaakceptuj je takim, a dzięki temu będzie ono czuło, że jest:

  • widziane
  • słyszane
  • akceptowane
  • kochane

(Pamiętasz o niewidzialnych dzieciach?)

Starsze dziecko nie nabywa kompetencji społecznych w relacji z młodszym rodzeństwem, a wykorzystuje umiejętności wyćwiczone na rówieśnikach i innych dzieciach i dorosłych.

Na jakość relacji między rodzeństwem wielki wpływ ma poziom kompetencji starszego dziecka, dlatego „sposobem na zadbanie o dobre relacje między dziećmi będzie wspieranie pierworodnego w relacjach z rówieśnikami i dbanie o swoją z nim relacje”. To zdecydowanie najbardziej sensowny kierunek działań:)Kończę cytatem Małgorzaty Stańczyk:

„Pomoże rezygnacja ze snucia wizji idealnej przyszłości. Opowiadanie jak wspaniale będzie, gdy urodzi się rodzeństwo, jak świetnie dzieci będą się razem bawić i jak dobrze jest być starszym bratem czy siostrą, jest ryzykowne, bo czas po narodzinach nie będzie składał się z samych wspaniałych momentów. Budując wizję fantastycznej przyszłości, nieświadomie możemy sprawić, że napięcie wokół sprawy i oczekiwania dziecka będą narastać. Dziecko może też poczuć, że jego uczucia są nieadekwatne, kiedy okaże się, że nie wszystko, co je spotyka jest dla niego źródłem radości. Pomocne będzie raczej reagowanie na to, co mówi i o co pyta niż opowiadanie mu o tym, jak będzie”.

Znowu wyszło mega długo…:)

Uściski,
Magda

Polecane wpisy